Minionej nocy w Chicago uhonorowano największe gwiazdy w historii klubu z Wietrznego Miasta. Uroczystość Ring of Honor miała być świętem dla fanów koszykówki, ale niestety nie obyło się bez kontrowersji.
Legendarna koszykarska drużyna Chicago Bulls uhonorowała największe gwiazdy w historii klubu. Nikogo nie może dziwić fakt, że były to głównie nazwiska znane z lat dziewięćdziesiątych. Zespół z Wietrznego Miasta odnosił największe triumfy w erze Michaela Jordana. Wszyscy wielbiciele amerykańskiego basketu znają historie dwóch wybitnych serii mistrzostw 1991-93 oraz 1996-98. To wtedy ekipa gwiazd Chicago zdominowała całą NBA i na zawsze zmieniła oblicze tego sportu.
Wśród wyróżnionych podczas gali Ring of Honor znaleźli się: Artis Gilmore, Phil Jackson, Jerry Krause, Steve Kerr, Michael Jordan, Johnny Kerr, Dick Klein, Toni Kukoc, Bob Love, Scottie Pippen, Dennis Rodman, Jerry Sloan, Chet Walker i Tex Winter.
Uhonorowane grono to naprawdę ojcowie sukcesów klubu i warto przypominać ich zasługi. Zamysł wydarzenia był wspaniały, niestety nie wszystko poszło po myśli organizatorów. Na wydarzeniu nie pojawiły się największe gwiazdy takie jak: Scottie Pippen, Dennis Rodman czy przede wszystkim Michael Jordan. Ich nieobecność została choć trochę usprawiedliwiona dzięki filmikom, jakie pojawiały się w mediach społecznościowych klubu.
Tak wyglądała przemowa jednego z najwybitniejszych koszykarzy w historii.
Za największą kompromitację wydarzenia trzeba uznać wygwizdanie zmarłego Jerrego Krause. Jeden z najlepszych generalnych managerów w historii NBA został przedstawiony w negatywnym światle w serialu „The Last Dance” przez Michaela Jordana. To zaowocowało niechęcią fanów, którzy w skandaliczny sposób wygwizdali żonę zasłużonego dla Byków Jerrego Krause.
To smutne, że tak wyjątkowe wydarzenia mogą być popsute przez nieodpowiednie zachowanie zgromadzonych na hali fanów. Wszyscy kibice koszykówki powinni szanować legendy tego sportu i doceniać fakt, że takie eventy są organizowane.
