Legia przegrała kolejny mecz w Ekstraklasie. Mistrzowie Polski ulegli 0:1 Śląskowi Wrocław, a niemały udział w bramce miał sędzia spotkania.
– Straciliśmy gola w dziwnych okolicznościach. Wcześniej mieliśmy niezłe momenty, kiedy mogliśmy zdobyć bramki. Niestety nie strzelamy goli i to nas bardzo martwi. Mamy już trzy porażki, to bardzo dużo. W poprzednim momencie od mojego przyjścia do Legii przegraliśmy trzy mecze. Ten mecz był absolutnie do wygrania, Śląsk zagrał dobre spotkanie, ale mogliśmy ten mecz wygrać – powiedział trener Michniewicz.
– Zostawię dla siebie, o czym rozmawiałem z sędzią Frankowskim. Nie martwi mnie to czy ktoś inny jutro wygra czy przegra. Martwi mnie to, że Legia przegrała.
– W szatni panował duży smutek, bo przyjechaliśmy tu wygrać to spotkanie. We wtorek wylatujemy już do Moskwy, gdzie czeka nas jeszcze trudniejsze spotkanie i musimy się pozbierać.
– Przyzwyczailiśmy się do tego, że kiedy Legia przyjeżdża do przeciwnika na wyjeździe, to jest to wielkie wydarzenie. Warunki do gry były fantastyczne, niestety patrzymy zawsze na rezultat. Trybuny pomogły Śląskowi, ale trybuny goli nie strzelają.
– Rozmawiałem z sędziami. Pokazałem im materiał z naszej kamery taktycznej. Sędzia liniowy podniósł chorągiewkę, a Andre Martins stanął, zatrzymał się też zawodnik Śląska Wrocław. Kiedy jesteś blisko sędziego, a ten podnosi chorągiewkę, to automatycznie się zatrzymujesz. Oczywiście, najprostszym wytłumaczeniem jest to, że gra się do gwizdka, ale czasem działają instynkty. Gdyby Andre się nie zatrzymał, gol prawdopodobnie by nie padł. Musimy jednak patrzeć na siebie, straciliśmy gola, co zawsze może się zdarzyć, ale nie strzeliliśmy gola od dwóch spotkań.
– Nie wiemy jeszcze co dolega Luquinhasowi i Bartkowi Sliszowi. Miałem pretensje do sędziego Frankowskiego, że Tomas Pekhart był często i agresywnie faulowany na początku spotkania. Zapytałem sędziego o żółtą kartkę. Co do zdrowia Luquinhasa – póki co jest obłożony lodem, jak po wielu innych spotkaniach i mam nadzieję, że weźmie udział w poniedziałkowym treningu.
Mateusz Wieteska: – Każdy z nas ma pretensje do tej sytuacji. Najpierw została podniesiona chorągiewka, nie było gwizdka, a zawodnik wychodzi w sytuacji sam na sam i zdobywa bramkę. Nie chcę już jednak komentować tej decyzji. Zawsze musimy grać do gwizdka sędziego. Nie mam ochoty na ten temat już rozmawiać, ta sytuacja jest już za nami.
– Wiemy, jak wygląda sytuacja w tabeli. Nie możemy dopuszczać do takiej sytuacji, że po pierwszych pięciu spotkaniach mamy na koncie aż trzy porażki. Musimy zrobić wszystko, żeby złapać odpowiednią serię zwycięstw i zacząć punktować w lidze. Tylko w takim wypadku będziemy mogli w przyszłym sezonie myśleć o takich pięknych chwilach, jakie przeżywamy w europejskich pucharach.
– W pierwszej połowie nie stworzyliśmy sobie klarownych sytuacji do zdobycia bramki. W drugiej połowie to się trochę zmieniło. Ja również miałem sytuację na strzelenie gola, ale to było za mało, żeby dzisiaj myśleć o wygranej. Samo spotkanie na pewno nie było wielkim widowiskiem. W samej końcówce robiliśmy wszystko, żeby zmienić wynik. Musimy szybko podnieść głowę i skupić się na meczu środowym, bo on jest teraz dla nas najważniejszy.
Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 1:0 (0:0)
Gol: Garcia (84’)
Żółte kartki: Lewkot (29’), Makowski (56′), Exposito (72’) – Pekhart (27’), Kastrati (55’), Jędrzejczyk (72’), Kharatin (83′), Boruc (87’), Martins (87′)
Śląsk Wrocław: Szromnik – Bejger (Verdasca 58’), Golla, Tamas – Pawłowski, Mączyński, Lewkot (Makowski 41’), Garcia – Pich, Exposito, Schwarz (Praszelik 58’)
Rezerwowi: Putnocky, Verdasca, Iskra, Stiglec, Makowski, Łyszczarz, Praszelik, Sobota, Quintana
Legia Warszawa: Boruc – Jędrzejczyk, Wieteska, Nawrocki – Skibicki (Kastrati 46’), Slisz (Kharatin 67’), Martins, Ribeiro (Abu Hanna 87’) – Lopes (Emreli 46’), Pekhart, Luquinhas (Muci 73’)
Rezerwowi: Miszta, Hołownia, Abu Hanna, Rose, Johansson, Kharatin, Celhaka, Kastrati, Muci, Emreli