Polska lekkoatletka Klaudia Adamek, uczestniczka letnich igrzysk olimpijskich w Tokio, może przejść do historii polskiego sportu jako pierwsza zawodniczka, która wystartuje zarówno w letnich, jak i zimowych igrzyskach olimpijskich. Sprinterka zamieniła bieżnię na… tor bobslejowy i wraz z Lindą Weiszewski walczy o kwalifikację na zimowe igrzyska w Cortinie d’Ampezzo w 2026 roku.
„Lekkoatletyka to moja pierwsza miłość. Na niej się wychowałam” – przyznaje Adamek w rozmowie z TVP Sport, dodając jednocześnie, że nie zamyka definitywnie drzwi do powrotu na bieżnię.
Taka zmiana dyscypliny, choć może wydawać się zaskakująca, nie jest precedensem w świecie sportu. Przykładem jest Niemka Alexandra Burghardt, która w Paryżu zdobyła brązowy medal w sztafecie 4×100 m, a wcześniej wywalczyła srebro w bobslejowej dwójce na igrzyskach w Pekinie.
Trener Dawid Kupczyk dostrzega w Adamek duży potencjał. „Jest szybka, silna, ma dobrą wagę” – mówi.
Sama zawodniczka z entuzjazmem podchodzi do nowego wyzwania, choć nie ukrywa jego specyfiki. „Myślę, że trzeba być mocno pokręconym i mieć nutkę wariata w sobie, żeby ten sport trenować. To nie jest sport bezpieczny” – opowiada.
Polski duet już może pochwalić się pierwszymi sukcesami – drugim miejscem w zawodach Pucharu Europy oraz 9. pozycją w Pucharze Świata, co stanowi jeden z najlepszych polskich wyników w historii tej konkurencji.
Ambicje zawodniczek sięgają jednak znacznie wyżej. „Pojechać na igrzyska olimpijskie i tam zaszokować cały świat bobslejowy” – deklaruje Adamek. Jej partnerka, Linda Weiszewski, dodaje: „Będę walczyć o 2026, ale już nie o sam wyjazd, tylko o medal”.
Polki upatrują swojej szansy w specyfice nadchodzących igrzysk – tor w Cortinie będzie nowy dla wszystkich zawodników. „Kto pierwszy ogarnie ten tor, będzie mistrzem” – przekonują zawodniczki, które już teraz zapisują nowy, fascynujący rozdział w historii polskiego sportu.
Źródło: TVP Sport
Fot. IG/klaudia_adamek_