W Arabii Saudyjskiej rozpoczęła się 45. edycja Rajdu Dakar. Trasa odcinków specjalnych liczy w tym roku łącznie blisko 5000 km i jest najdłuższa od dziewięciu lat. Dakar jest uznawany za najtrudniejszy i najbardziej wymagający rajd na świecie. W tym roku w Arabii Saudyjskiej zmagania odbywają się już po raz czwarty z rzędu. Trasa składa się w 70% z nowych odcinków. Zaczyna się nad Morzem Czerwonym i prowadzi nad Zatokę Perską, gdzie 15 stycznia w mieście Dammam poznamy zwycięzców. Rajd rozpoczął się w sobotę krótkim prologiem prowadzącym wzdłuż plaży nad Morzem Czerwonym. Pierwszy etap liczył ponad 600 km, w tym 367 km odcinka specjalnego.
Kontrast pomiędzy sylwestrowym prologiem na plaży, a noworocznym, pierwszym etapem Dakaru 2023 nie mógł być większy. Trasa niedzielnego odcinka specjalnego wiodła wzdłuż wybrzeża, a po 30 km odbijała w głąb lądu w stronę Janbu i dalej. Cała stawka musiała zachować czujność w pierwszej części 368-kilometrowej trasy, cechującej się skalistymi sekcjami, gdzie Sam Sunderland uległ wypadkowi, odpadając z rajdu. Szybsze partie pomiędzy dolinami i piaszczystymi ścieżkami w dalszej części odcinka pozwoliły dojść do głosu takim asom, jak Carlos Sainz i Ricky Brabec. W nagrodę za wysiłek, uczestnicy wrócili do Sea Camp liczącą 200 km nadmorską trasą.
Nikt nie jest w stanie ujarzmić Dakaru. Aktualny mistrz świata, broniący ubiegłorocznego zwycięstwa Sam Sunderland po raz kolejny stał się ofiarą nie wybaczającej błędów natury Dakaru, kiedy po 52 km odcinka musiał się poddać. Brytyjczyk rozpoczął pierwszy etap z 22. pozycji, a już na pierwszym punkcie kontrolnym na 37. kilometrze przewodził stawce. Zdołał przejechał zaledwiw kolejne 15 kilometrów, zanim zaliczył wywrotkę. Przytomny i poruszający się, ale skarżący się na ból pleców, został przewieziony do szpitala w Janbu, gdzie zdiagnozowano u niego złamanie łopatki. „SunderSam” od swojego debiutu w 2012 roku sześciokrotnie nie ukończył rajdu, ale za każdym razem, kiedy docierał do mety, stawał na podium, w tym dwukrotnie na jego najwyższym stopniu (2017 i 2022). 20% zwycięstw, 20% miejsc na podium i 60% wycofań to i tak wciąż imponujący wynik.
Wkrótce jednak ustaliła się nowa czołówka, w której Amerykanin Mason Klein był bliski zwycięstwa na swoim pierwszym etapie jako motocyklista RallyGP. Kara za przekroczenie prędkości sprawiła jednak, że na pierwszą wygraną będzie musiał poczekać. Ostatecznie wygrał jego rodak Ricky Brabec, zapisujący na swoje konto dziewiąte w karierze zwycięstwo etapowe. Podium uzupełnili Kevin Benavides i Toby Price, wyprzedzając Hiszpana Joana Barredę, któremu również etapowe zwycięstwo wymknęło się z rąk z powodu kary.
W kategorii samochodów inny hiszpański łowca etapowych zwycięstw, Carlos Sainz, ustrzelił swoją 42. wygraną w karierze oraz szóstą dla Audi, od kiedy niemiecki zespół dołączył do stawki w zeszłym roku. Poczynaniom ojca przyglądał się Carlos Sainz Jr., który tego dnia odwiedził rajd. Sébastien Loeb był drugi na niedzielnym etapie, a trzecie miejsce zajął Yazeed Al-Rajhi. „El Matador” pokazał swojemu synowi, jak to się robi w rajdach terenowych, obejmując prowadzenie z 10-sekundową przewagą nad Loebem.
Na niedzielnym etapie także zawodnicy Orlen Teamu zanotowali bardzo dobre wyniki. W klasyfikacji motocyklistów Maciej Giemza uplasował się na 22. pozycji, a Kuba Przygoński w duecie z Armandem Monleonem, znalazł się na 9. miejscu wśród załóg samochodowych. Debiutująca w Dakarze Magdalena Zając, której nawigatorem jest Jacek Czachor, swój pierwszy w karierze dakarowy etap ukończyła z 56. czasem.
O etapowe zwycięstwo w klasyfikacji quadów walczyli dwaj ostatni triumfatorzy Dakaru – Manuel Andújar i Alexandre Giroud, który jest pierwszym liderem z przewagą zaledwie 21 sekund nad Argentyńczykiem. Trzeci stopień podium należał do Marcelo Medeirosa. Kamil Wiśniewski z Orlen Teamu finiszował z 7. czasem.
– Mieliśmy dzisiaj dobre tempo, samochód świetnie się spisywał. Jesteśmy zadowoleni, bo to jego pierwsze kilometry w boju. Na początku etapu było mnóstwo kamieni. Przecieliśmy jedną oponę, musieliśmy się zatrzymać i straciliśmy przez to kilka minut. Potem jechaliśmy po mokrych wydmach z camel grassem, dodaliśmy gazu i odrobiliśmy trochę czasu – mówił Kuba Przygoński (ORLEN Team), który w tegorocznym Dakarze pierwszy jedzie z nowym pilotem, Hiszpanem Armandem Monleonem.
