Francuzi powinni mieć nadzieję, wierzyć w swój zespół, wyczekiwać tego meczu z Argentyną w decydującej rozgrywce katarskiego czempionatu. A jednak jest nieco inaczej, nie tak kolorowo… Chociaż odbywający wizytę w Katarze Emannuel Macron, prezydent Francji, mówi o bezpieczeństwie w emiracie, obawy związane właśnie z porządkiem publicznym są teraz w jego ojczyźnie, nad Sekwaną na porządku dziennym.
Zespół redakcyjny „Futbolowej Rebelii” często zajmuje się kwestiami kibicowskimi, tym razem posiłkujemy się ich rewelacjami a propos mundialu.
Warto przypomnieć, że w nocy z 14 na 15 grudnia było na ulicach francuskich miast – mówiąc delikatnie – niespokojnie. Doprawdy, proszę nam wierzyć, to określenie jest eufemizmem.
Marokańska diaspora nie zachowała się w sposób właściwy, podobnie jak w Belgii czy Holandii, i tym razem we Francji doszło do starć fizycznych i akty przemocy nie są tym, co można bagatelizować.
A lekceważenie jest niewskazane, gdyż przed finałem napięcie rośnie. Pamiętajmy, że Maroko jeszcze nie zakończyło swojego udziału w tych finałach mistrzostw świata, zagra o 3 miejsce z Chorwacją.
Śmierć nastolatka
14 grudnia właśnie wielu kibiców z Francji nie mogło czuć się jak gospodarze we własnym kraju. W Montpellier kierowca musiał uciekać przed agresywną grupą kiboli, co doprowadziło do tragedii. Ów kierowca potrącił ze skutkiem śmiertelnym 14-latka, który był Bogu ducha winny, a przypłacił szaleństwo innych utratą życie.
Akcja ultrasów
W Lyonie ultrasi miejscowego Olympique postawili sobie za punkt honoru bronienie miasta w obliczu rosnącej, szalonej agresji kiboli. To nie powinno mieć miejsca. Przemoc szalała, nakręcano spiralę. Futbol nie łączył, tylko dzielił.
W każdym razie to niepokojące sceny, które obserwujemy podczas piłkarskiego święta.
