Urodziłem się dwa razy. Za pierwszym razem 20 lutego 1969 roku w Vukovarze, byłej Jugosławii. To był czwartek. Nie płakałem. Musieli dać mi trzy klapsy, żebym zaczął wrzeszczeć – pisze w swojej autobiografii Mihajlović i kontynuuje – 50 lat później, 20 października 2019, przyszedłem na świat po raz drugi w szpitalu Sant’Orsola w Bolonii. Chcę podziękować nieznanemu chłopakowi z USA, któremu zawdzięczam szpik oraz medykom, którzy leczyli moją białaczkę. To był wtorek. Tym razem długo płakałem.
Jest 16 grudnia 2022. Piłkarska społeczność na całym świecie oczekuje decydujących spotkań katarskiego mundialu. Pierwsze z nich, mecz o 3 miejsce zostanie rozegrane już następnego dnia pomiędzy reprezentacjami Chorwacji i Maroka. Tymczasem media podają wstrząsającą informację. Po długiej walce z chorobą nowotworową zmarł legendarny serbski piłkarz Sinisa Mihajlović.
Kibice zapamiętali go przede wszystkim z wyjątkowego talentu do wykonywania rzutów wolnych. Ów fakt nie jest zadziwiający, gdyż w ten właśnie sposób Sinisa zdobył zdecydowaną większość ze wszystkich strzelonych w karierze bramek. Zresztą do dziś z 27 golami to właśnie Serb jest rekordzistą pod względem bramek zdobytych ze stałego fragmentu gry. Nie da się również zapomnieć jego wielkiego talentu, o którym piłkarski świat przekonał się pierwszy raz, gdy w 1991 Serb sięgnął z FK Crveną Zvezdą po Puchar Europy. Przez kolejnych 14 lat był kluczowym zawodnikiem włoskich zespołów, kolejno Romy, Sampdorii, Lazio i Interu, w którym zakończył karierę piłkarza i rozpoczął karierę trenera.
Sinisa był zawodnikiem uniwersalnym. Grał na pozycjach ofensywnego i defensywnego pomocnika, skrzydłowego, ale najbardziej spektakularne efekty przyniosła jego gra na środku obrony. W tej roli Mihajlović grał już do końca piłkarskiej kariery. Niektórzy do dziś uważają, że był jednym z najlepszych w historii zawodników grających na tej pozycji.
Był postacią kontrowersyjną, słynącą z ognistego temperamentu, brutalnych zagrań i agresywnych zachowań. Wystarczy wspomnieć o regularnie otrzymywanych karach indywidualnych czy pluciu w twarz rywalom boiskowym. Najbardziej pamiętny „prysznic” zapewnił w roku 1998 Niemcowi Jensowi Jeremiesowi podczas mundialu we Francji. Ale incydentów boiskowych i pozaboiskowych po stronie Serba było znacznie więcej. Być może właśnie powyższa mieszanka talentu i osobowości sprawiła, że Mihajlović w swojej piłkarskiej karierze zaszedł tak daleko.
Po roku 2006 Sinisa zaczął rozwijać swoje zdolności w roli trenera. Choć w żadnym z prowadzonych klubów nie odnosił spektakularnych sukcesów, w jego trenerskim portfolio znalazły się takie kluby jak Fiorentina, Milan czy Sporting Lizbona. Przez rok Sinisa pełnił również rolę selekcjonera reprezentacji Serbii.
W roku 2019 u Mihajlovicia zdiagnozowano białaczkę w ostrej postaci. Rozpoczęła się najważniejsza walka w jego życiu. Sinisa przeszedł przez kilka cykli chemioterapii i przeszczep szpiku kostnego, które w pewnym momencie przyniosły pozytywne rezultaty. Stoczył blisko 3-letnią wojnę z chorobą, którą niestety finalnie przegrał w wieku 53 lat.