W hicie 9. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy Legia Warszawa gra z Rakowem Częstochowa. W meczu mistrza z wicemistrzem Polski najprawdopodobniej zabraknie gwiazdora Legii – Brazylijczyka Luquinhasa.
– Po meczu Pucharu Polski w Suwałkach wróciliśmy do LTC około północy. Rano – w zależności od tego, kto ile minut rozegrał – był trening regeneracyjny, albo też zajęcia z częścią zespołu, która nie pojechała do Suwałk. Na dziś sytuacja kadrowa wygląda tak, że pod znakiem zapytania stoi występ Mattiasa Johanssona. Wczoraj Szwed wszedł normalnie w trening, ale wcześniej zgłaszał drobną dolegliwość. Nie wiemy, co z Luquinhasem, który przechodzi badania. Zastanawiamy się również nad Andre Martinsem. Nasz pomocnik wraca po kontuzji i nie wszystko jest jeszcze idealnie. Jest też trochę drobnych innych urazów, ale takie rzeczy dzieją się normalnie – powiedział trener Legii, Czesław Michniewicz. – Luquinhas ma problem z mięśniem czworogłowym. Zgłosił to już po poprzednim meczu z Górnikiem Łęczna, stąd też zmieniliśmy Brazylijczyka w drugiej połowie. Wiemy, jak ważny jest to dla nas zawodnik. On opiera swoją grę na dynamice i kontakcie z przeciwnikiem. Początkowo myśleliśmy, że jest to tylko lekkie obicie. Okazało się jednak, że to coś poważniejszego. Przed nami kolejne badania i potem podejmiemy decyzję, czy Luquinhas będzie brany pod uwagę przy ustalaniu 20-stki meczowej na spotkanie z Rakowem. Jeżeli nie, to zrobimy wszystko, aby ten piłkarz był gotowy na rywalizację z Leicester.
– To będzie otwarty mecz. Zarówno my, jak i Raków, lubimy atakować. Oczywiście, każdy klasowy zespół musi również dobrze bronić. W meczu są takie fazy, że należy być czujnym też w defensywie. Liczymy na dobre widowisko przede wszystkim w naszym wykonaniu, bo stać nas na dobrą grę. Ostatnio mieliśmy różne swoje problemy. Okres lipiec – sierpień był dla nas bardzo trudny, graliśmy wiele spotkań i mieliśmy wiele podróży. Cel był jednak prosty – gra w Europie. To nam się udało. Teraz musimy dobrze prezentować się w lidze, aby za rok znowu grać w Europie. Musimy zdobyć mistrzostwo Polski – zapowidział trener Michniewicz. – Spoglądaliśmy w terminarz i myśleliśmy o logistyce. W czwartek mamy mecz z Leicester, a już w niedzielę wieczorem gramy z Lechią. Po przerwie na reprezentacje czeka nas mecz z Lechem. Następnie starcia z Napoli i Piastem Gliwice. Tych meczów jest dużo. Mamy świadomość, że przed nami trochę jeżdżenia i dużo gramy. Kadra jest jednak liczna, oby tylko mijały nas kontuzje. Tam gdzie będzie można, poszukamy również szybszych połączeń kolejowych. W taki sposób można podróżować chociażby do Gdańska i Gliwic. Najważniejszy jest dla nas mecz z Rakowem, a o przyszłości będziemy rozmawiać później.
Szkoleniowiec Legii wypowiedział się także o skuteczności napastników warszawskiej drużyny oraz swoim nowym kontrakcie.
- Tomas Pekhart ma sytuacje, zwłaszcza we Wrocławiu. To były takie klasyczne okazje właśnie dla niego, czyli np. piłka na głowie. Takie jest życie napastnika. Czasami wszystko wychodzi, a czasem trzeba chwilę poczekać. Na pewno to jest dla niego ciężka sytuacja, bo wcześniej strzelał dużo goli, a teraz ma z tym problem. Dochodzi do tego duża konkurencja. My jednak wierzymy w tego zawodnika. Dużo nam pomógł w poprzednim sezonie i dużo dobrego da od siebie również w obecnej kampanii. Tomas musi mieć też świadomość tego, że inni napastnicy chcą grać. Mahir Emreli strzela gole, Rafael Lopes pomaga nam w ważnych momentach. Konkurencja na ten moment jest bardzo duża. Problem ze skutecznością Josue na pewno nie tkwi w jego głowie. Dzień przed meczem mieliśmy trening na stadionie Wigier Suwałki, był obecny trener Wigier i mówił on, że bardzo podobają mu się strzały Josue i Mahira Emrelego. Josue miał później w meczu idealną okazję, ale nie trafił. Myślę, że podobnie jak Tomas Pekhart za chwilę zacznie strzelać gole. Jeśli dobrze pamiętam w lidze izraelskiej strzelił czternaście goli i miał mnóstwo asyst. Josue ma coś na bardzo wysokim poziomie, co Bartek Kapustka ma nieco na niższym poziomie – zmysł do dłuższego podania i strzał z dystansu. Bartek natomiast ma fantastyczną motorykę, wychodzi na pozycję, wbiega w strefy, tworzy małą grę. Gdyby ich połączyć, powstałby piłkarz idealny. Musimy nauczyć się Josue, on nie będzie grał tak jak Bartek Kapustka, nie będzie wbiegał w wolne strefy. Musimy dawać mu opcje podań. Mając Kastratiego i Kacpra Skibickiego, musimy potrafić ich obsłużyć i Josue jest w stanie to zrobić. Nie chcemy jednak, by Josue grał tylko w głębi pola, musi też być w polu karnym, wziąć ciężar zdobywania bramek. Jeśli wrócimy do tego, że inni piłkarze będą strzelać gole z różnych pozycji to nasza gra będzie też inaczej wyglądała. Bardzo pozytywnie oceniam Jurgena Cehlakę. Przyszedł do nas na koniec okienka. To młody zawodnik, który szybko się adaptuje. Miał drobne problemy przed meczem, bo w jednym ze starć na treningu zwichnął kciuk, miał opatrunek, co go trochę ograniczało. Zmieniliśmy go w przerwie meczu z Wigrami nie dlatego, że słabo grał, ale z powodów taktycznych. Mieliśmy dwóch podobnych zawodników – jego i Ihora Kharatina. Chcieliśmy dać szansę Josue i zdecydowaliśmy się na jednego piłkarza mniej w środku pola o takiej charakterystyce. Liczę na Jugena, będzie dostawał swoje szanse. Dużo pracy przed nim, ale ma też duży potencjał – dodał Michniewicz.
– Rozmawiałem z moim menadżerem Mariuszem Piekarskim, rzeczywiście spotkał się z prezesem Dariuszem Mioduskim. Panowie rozmawiali wstępnie o moim nowym kontrakcie, ale konkretów nie znam. Cały czas mieszkam w Legia Training Center. Jest mi tu dobrze, wygodnie, mam blisko do pracy. Każdy chce mieć blisko do pracy. Nie tracę czasu, cały czas jestem na miejscu, mogę pracować od rana do nocy, co bardzo mi się podoba – zakończył Michniewicz.