Inter Miami poległ w finałowym starciu US Open Cup przeciwko Houston Dynamo wynikiem 1:2. Drużyna z Florydy przeżywa trudny okres pod nieobecność kontuzjowanej gwiazdy zespołu Leo Messiego. Jak to możliwe, że zespół aż w takim znacznym stopniu uzależnił się od jednego gracza?
Odpowiedź na zadane pytanie jest bardzo prosta, ponieważ tym zawodnikiem jest Leo Messi, czyli według wielu najlepszy piłkarz w historii. Postaram się jednak przedstawić w szerszej perspektywie wpływ Argentyńczyka na nowy zespół i pokazać kulisy pucharowej porażki Interu.
MESSI EFFECT
Już od pierwszych spotkań Interu po zakontraktowaniu piłkarza z numerem dziesięć wszyscy podkreślali, jak diametralnie odmieniła się sytuacja klubu. Nie licząc kwestii wizerunkowych i kolejnych sukcesów marketingowych, słońce w Miami zaświeciło z niespotykanym dotąd blaskiem. Miliony nowych obserwatorów i polubienia w mediach społecznościowych to tylko dodatek, ponieważ Messi przyniósł klubowi Davida Beckhama to o najważniejsze – wygrane na zielonej murawie. Co więcej, Inter Miami sięgnął po pierwsze trofeum w swojej historii. Wygrana w Leagues Cup, rozgrywkach klubów z USA, Kanady i Meksyku sprawiła, że Messi stał się w końcu samodzielnie najbardziej utytułowanym piłkarzem. Kapitan reprezentacji Argentyny ma w swojej gablocie 44 trofea. Sukces klubu idzie w parze z tym indywidualnym.
Dokładniej formę Interu z Messim w składzie omawiałem TUTAJ.
EXTRA STATS
Messi to oczywiście nie tylko wpływ na grę całej drużyny, ale również niesamowite statystyki indywidualne. Argentyńczyk potwierdzał to tak naprawdę na każdym etapie swojej kariery. Nie inaczej jest w USA. Leo zdążył zanotować już jedenaście trafień, dokładając do tego pięć asyst w zaledwie dwunastu spotkaniach. Jego liczby mówią same za siebie i trudno tu cokolwiek dodać. Ponadto ciężko wyobrazić sobie bardziej spektakularny początek w nowym klubie. Inter był najgorszą drużyną w Konferencji Wschodniej MLS, a Messi pokazał, że nawet z taką drużyną da się odnosić sukcesy.
Kontuzje
Niestety pod nieobecność Messiego jego koledzy ponownie nie radzą sobie najlepiej. W finale pucharu okazji się być gorsi od Houston Dynamo, a w lidze ponieśli między innymi bolesną porażkę 2:5 z Atlantą United. Inter wyraźnie wyhamował i czeka na powrót największe gwiazdy. Warto wspomnieć, że we wspomnianych meczach zabrakło również świetnie dysponowanego byłego gracza FC Barcelony Jordiego Alby. Lewy obrońca tak samo jak Messi opuścił boisko z powodu kontuzji w meczu z Toronto FC wygranym 4:0.
Lider
Gdy brakowało Alby i Messiego, wszystkie oczy fanów były zwrócone na ostatniego z Katalońskiej trójki, czyli Sergio Busquetsa. Hiszpański pomocnik nie zdołał jednak poprowadzić zespołu do końcowego triumfu. Rozegrał pełne 90 minut w spotkaniu finałowym, ale jego starania nie wystarczyły. Co ciekawe po końcowym gwizdku fotoreporterzy uchwycili wyjątkowy kadr obejmujący Busquetsa i koszykarza NBA Jamesa Hardena, który posiada część udziałów w klubie z Houston. Legendarni sportowcy w swoich dyscyplinach uścisnęli swoje dłonie. Class recognize class.
Polski akcent
Zawodnikiem zwycięskiej drużyny jest Sebastian Kowalczyk. Choć Polak nie znalazł się choćby na ławce rezerwowych, mogliśmy go zobaczyć świętującego pierwsze trofeum w nowym klubie. Były piłkarz Pogoni rozegrał jak dotąd sześć meczów w MLS. 25-latek łapie minuty i walczy o skład za oceanem.
O transferze Polaka możecie więcej przeczytać TUTAJ.
Przed Leo Messim i jego nowym klubem jeszcze sporo wyzwań, ponieważ fani Miami nadal liczą na walkę o fazę play-off MLS. Pozostaje nam czekać na powrót kapitana Interu na murawę. Bez wątpienia zobaczymy wtedy jeszcze wiele popisów argentyńskiego magika.
Plakat Leo Messiego w nowym wydaniu GIGA Sport!
