W obecnym sezonie na Camp Nou odnotowuje się frekwencję wynoszącą średnio 80 tys. kibiców. Zwraca uwagę to, że klasa rywala nie wpływa na liczbę fanów obecnych na meczach Barcelony. 80 tys. cules było bowiem choćby wczoraj na niezbyt atrakcyjnym meczu z Getafe. Ale trzeba mieć na uwadze, że w następnym sezonie Barca nie będzie grać już na Camp Nou…
Przed sezonem Barcelona nawiązała współpracę ze Spotify, by otrzymać z tego tytułu kilkadziesiąt milionów euro rocznie i z myślą o tym, aby skupić wokół siebie młodych fanów, których ponoć ubywa. Dlatego teraz stadion Barcy powinniśmy nazywać Spotify Camp Nou, ale śledząc medialne doniesienia, widzimy, że różnie z tym bywa. Ale to drobiazg, problemy są gdzie indziej…
Przenosiny na wzgórze
W następnym sezonie jednak Barcelona musi przenieść się na Stadion Olimpijski położony a wzgórzu Montjuic, gdzie pojemność wynosi „zaledwie” 56 tys. Dla Barcelony to oczywiście stanowczo za mało. A prezes klubu Joan Laporta z wyczuwalnym niepokojem w głowie powiedział w Cadena SER, że będzie to oznaczać 90 mln euro przychodów mniej.
Real lepiej to rozegrał
W obecnych realiach Barcelony, gdy klub zmaga się wciąż z wieloma kłopotami w swoich finansach po fatalnych rządach Josepa Marii Bartomeu, to rzeczywiście może niepokoić fanów i władze klubu. Trzeba przyznać, że Real Madryt, w przeciwieństwie do Blaugrany, załatwił sprawę renowacji swojego stadionu w sposób optymalny. Pamiętamy, że prace na Santiago Bernabeu trwały, gdy miała miejsce pandemia.
Wielu kibiców Barcelony nie rozumie sensu takiej inwestycji w chwili obecnej. Klub jest wszak w głębokim kryzysie na wielu płaszczyznach i niezbędna wydaje się płynność finansowa. To dość oczywiste. Zatem najlepiej byłoby poczekać z przebudową stadionu co najmniej 5 lat. Ale władze Barcelony są innego zdania.
Czytaj w GIGA Sport!!!
