Jonathan Wilson, ceniony na świecie historyk futbolu z Wysp Brytyjskich, swego czasu zgłębiał zawikłane dzieje Argentyny, biorąc za punkt wyjścia do swych rozważań piłkę nożną. Tytuł jego opasłego tomu poświęconemu magikom znad La Platy brzmiał: „Aniołowie o brudnych twarzach”. Niepostrzeżenie owym nie do końca idealnym aniołem stał się Leo Messi, a jego rodaków to… cieszy.
Mają pokazać pazur
Tacy są Argentyńczycy, oczekują od swoich piłkarzy, że pokażą charakter, że nie będą wymuskani i wydelikaceni. Przeciwnie – mają gryźć trawę, tak jak Urugwaj sławi „garra charrua„, tak Argentyna uznaje za rdzeń futbolowej tożsamości ową zadziorność i nieustępliwość, a czasami, wcale nie tak rzadko – werbalną agresję.
Maradoński także charakterologicznie
Messi nie był dotąd obcesowy, raczej nieśmiały, skrępowany. Ale zmienił się. Jorge Valdano rzekł: to „maradoński” Messi, owszem, ale nie tylko jeśli spojrzymy na jego kunszt piłkarski, lecz też na charakterologiczne cechy.
Krzyk o głupku odpowiadał rodakom
Messi krzyczał do jednego z graczy holenderskich po dramatycznym boju w ćwierćfinale katarskiego turnieju: „co się gapisz, głupku”. I to… spodobało się Argentynie. Ten milczek, według wielu może nawet mizantrop, skupiony na sobie, wówczas pokazał gorące emocje, swój wybuchowy temperament. To było takie ciśnienie, napięcie, które znalazło swoje ujście tym razem. Messi jako lider niepokorny, takich kocha Argentyna.
Czasami wielbi do przesady, bo czy bramkarz Emiliano Martinez chwytający się za krocze lub machający laleczką imitującą Kyliana Mbappe, to coś poważnego? Raczej infantylizm, ale cóż – taki jest futbol w kraju nad La Platą.
Spięcie z van Gaalem z powodu Riquelme
A Messi zhardział istotnie. Przecież pokazał też, co myśli o Louise van Gaalu, gdy podszedł do niego, by przypomnieć cieszynkę Juana Romana Riquelme. Ten geniusz sprzed lat został ongiś skazany na ostracyzm w Barcelonie prowadzonej przez znanego z fanfaronady Holendra. To zachowanie, dość nieoczekiwane, jakim uwagę na siebie zwrócił Messi, musiało zmrozić i urazić dumę selekcjonera Oranje.
Chłód wobec „Lewego”
Takich zachowań było więcej. Messi nie chciał przyjąć przeprosin od Roberta Lewandowskiego,gdy został przezeń powalony na murawę. Messi ma tytuł mistrza świata i już prawie połowa rodaków uważa, że jeśli nie przewyższył boskiego Diego, to już z całą pewnością można ich ze sobą konfrontować, ponieważ są ku temu realne podstawy.
Ale Messi wybuchowy, pokazujący sportową złość czy też wręcz furię – to jest jego nowy wizerunek, nie idealny, mający jakiś kontrowersyjny element. Ale uwierzcie nam, że na to czekała Argentyna. Messi to już nie jest „zimna pierś” (pecho frio). A przez wiele lat niesłusznie tak go odbierano w kraju, bo rzekomo było mu wszystko obojętne. Teraz już wiedzą, że nie, bynajmniej. Kamień spadł mu z serca, w końcu.
