Futbol bywa przewrotny i zabawny. Teraz ironia losu polega na tym, że wybitny urugwajski napastnik Luis Suarez, który spędził w Premier League okres 2011-14, będąc gwiazdą Liverpoolu, tym razem z… Liverpoolem, tyle że urugwajskim, zdołał się rozprawić.
Suarez zaczął od Holandii
Luis Suarez zaczął swój podbój Europy od Holandii. Na początku było skromnie, bo grał w Groningen. Jednak tam spisywał się na tyle dobrze, że sięgnął po niego potentat holenderskiej piłki – Ajax Amsterdam. Z czasem trafił do Liverpoolu i tam jego gwiazda rozbłysła na dobre.
Barceloński tercet MSN i gole w Urugwaju
Dzięki imponującym występom w mieście Beatlesów po kilku latach mógł trafić do Barcelony, by zyskać tam status jednego z wielkich. Tworzył zabójczy tercet MSN z Leo Messim i Neymarem. Ale tym razem mogły przypomnieć mu się gole strzelane dla Liverpoolu, w ostatnim meczu sezonu ligi urugwajskiej, jego Nacional Montevideo pokonał efektownie… Liverpool 4:1.
Gnębiciel Liverpoolu
Luis Suarez pognębił w tym meczu urugwajski Liverpool, bo strzelił dwa gole – wyrównującego i dającego prowadzenie. Spotkanie zaczęło się źle dla Nacionalu, bo od straty gola, ale ostatecznie ten mecz był udany dla zespołu El Pistolero. Nie było presji, ponieważ ekipa Suareza już wcześniej wywalczyła tytuł mistrzowski. Celem było godne pożegnanie się z kibicami przed świętowaniem tego prymatu w kraju.
Urugwaj ma Liverpool, a Nikaragua Juventus czy Real Madriz
W Urugwaju gra Liverpool, a w Nikaragui – Real Madriz i Juventus. Tak to bywa poza Europą, że drużyny, który kojarzy każdy kibic piłkarski, mają swoje odpowiedniki gdzie indziej. Dla Luisa Suareza starcie z Liverpoolem, nieco innym niż ten z Anfield, było z pewnością ciekawym doświadczeniem. Tym bardziej że strzelił tej drużynie gole.
Dla Luisa Suareza to był ostatni mecz przed mundialem. W sierpniu wrócił do Nacionalu Montevideo, klubu, w którym zaczynał karierę w dorosłej piłce. Sprawdził się, to była piękna podróż sentymentalna. Teraz czas na Katar.
