Joan Laporta to wytrawny gracz, który swego czasu był obecny nawet w polityce jako skrajny nacjonalista kataloński. Nie tak dawno wrócił do Barcelony, by rządzić klubem z Camp Nou. Wielu twierdzi, że blefował ws. Leo Messiego i zdradził cules, natomiast teraz wyszła na jaw kolejna sprawa, pokazująca specyfikę jego relacji z Xavim Hernandezem, trenerem Barcy, ale też jej niekwestionowaną legendą.
Kataloński „Sport” donosi, że szefostwo Barcelony podjęło decyzję ws. transferu Rubena Nevesa wbrew woli Xaviego Hernandeza. To dictum Joana Laporty, który jest w dobrych stosunkach z menago tego zawodnika – Jorgem Mendesem.
Laporta zraził się do Xaviego podczas… kampanii wyborczej?
To, że Joan Laporta nie chciał iść za głosem ludu, realizując ideę: vox populi, vox Dei, można było wywnioskować znacznie wcześniej, już wtedy gdy ubiegał się o kolejną kadencję za sterami Barcelony. Wówczas bowiem jego główny kontrkandydat Victor Font zapowiadał, że w projekcie, który chce stworzyć, Xavi Hernandez będzie odgrywał rolę wiodącą, centralną. Słynny pomocnik Barcy wprawdzie dystansował się od tych zapowiedzi, chciał zachować neutralność. Ale dumny Laporta wyraźnie miał mu to za złe. Prawdopodobnie stąd wziął się pomysł z Pirlo. A kolejne informacje w tej sprawie podawane przez „Sport” uprawdopodobniają tę historię.
W Juve Pirlo się nie wiodło
Decyzja Laporty, by postawić na Pirlo, wydawała się zaskakująca. To na boisku był prawdziwy maestro, czego nikt nie kwestionuje, natomiast jako trener sparzył się w Juventusie. Od razu został rzucony na głęboką wodę i nie podołał temu wyzwaniu. Miał być pierwotnie trenerem Juventusu U-23, ale bardzo szybko przeniesiono go do pierwszej drużyny. Z nią nie wywalczył mistrzostwa, a scudetto było wtedy czymś niemalże pewnym w Turynie, odpadł już w 1/8 finału Ligi Mistrzów, co też chluby mu nie przynosi. Zdobył co prawda Puchar Włoch, ale to trofeum pocieszenia. Kibiców irytowało, że zespół z Turynu do końca musiał walczyć o miejsce w Champions League na następny sezon.
Laporta posłuchał kapitanów, nie ma już Cruyffa
Laporta ostatecznie zrezygnował ze swojego pierwotnego pomysłu po konsultacji z kapitanami. Warto dodać, że przed laty, gdy rządził w klubie z Katalonii pierwszy raz, miał mentora w osobie Johana Cruyffa. Holender jednak zmarł 6 lat temu i Laporta musiał wziąć na siebie większą odpowiedzialność za podjęcie tej decyzji. A to dzięki boskiemu Johanowi Barcę trenowali Frank Rijkaard i Pep Guardiola, którzy dali jej triumfy w Champions League. A one trafiły na konto Laporty i pozwoliły mu z powodzeniem, po latach, ubiegać się o ponowne przejęcie władzy na Camp Nou.
Joan Laporta także zdaniem wielu socios zraził do siebie Leo Messiego, ba, wręcz go oszukał i zdradził, czemu sam Messi dawał wyraz często w zawoalowany sposób i to niejednokrotnie. Przypomnijmy tło całej burzliwej sprawy.
Pique i intryga przeciwko Messiemu
W lutym 2022 roku „El Pais” podało sensacyjną informację. Mianowicie dziennik donosił, że Gerard Pique miał namawiać prezesa Barcelony Joana Laportę, by zrezygnować z walki o pozostanie Leo Messiego w klubie za wszelką cenę. Pique argumentował to tak: jeśli Messi odejdzie, uporamy się z trudnościami z Finansowym Fair Play. W tle była batalia o Superligę, ważniejsza od dalszych losów Argentyńczyka.
Oburzenie Messiego
Gdy sprawa wyszła na jaw, oburzeni byli Leo Messi i jego ojciec – Jorge. Obaj od tego czasu ignorują przedstawicieli Barcelony, a przecież trener Xavi Hernandez nie ukrywa, że chętnie zobaczyłby Messiego z powrotem na Camp Nou. Tymczasem już teraz wiemy, że w wyniku „zdrady” Laporty Messi ma zostać na dłużej w Paryżu.
Znamienne, że gdy Laporta chciał spotkać się z Argentyńczykiem w Paryżu podczas gali Złotej Piłki, to gracz PSG nie był chętny, by do takiego spotkania doszło i nic z tego nie wyszło. Wprawdzie niektórzy twierdzą, że odejście Pique z Barcelony może być okazją do normalizacji relacji na linii Leo Messi-FC Barcelona, ale i tak to raczej wątpliwe. Przekonujemy się o tym teraz.
A wiemy przecież, że Laporta dał nadzieję cules. Ba, Messi pierwszy raz zagłosował w wyborach na prezesa klubu, gdy znowu wystartował w nich „Jan”, jak mówi o tym kontrowersyjnym włodarzu Christo Stoiczkow. Tymczasem teraz Messi może czuć się oszukany i urażony późniejszymi działaniami i narracjami.
Jeden fakt wyłania się z tej sekwencji zdarzeń, mianowicie Joan Laporta potrafi być bezwzględny, potrafi odłożyć sentymenty na bok i nawet postaci tak emblematyczne jak Leo Messi czy Xavi Hernandez muszą pogodzić się z tym, że nie będą przezeń traktowane z uwzględnieniem specjalnych przywilejów. Czasami, o zgrozo, to wszakże zakrawa na cynizm. I cules mogą czuć spory absmak.
Z drugiej strony czasami te dobre kontakty Laporty ze światowej sławy menedżerami piłkarskimi mogą przynosić profity, gdyż przecież pamiętamy, że dzięki przyjaźni z Pinim Zahavim, menago Roberta Lewandowskiego, Polak mógł trafić właśnie do stolicy Katalonii.
Cóż, ale tak się składa, że teraz gdy Xavi uznał, iż Neves nie jest mu potrzebny, to ten casus pozwala myśleć, że decyzja Laporty sprowadza się do wyświadczania przysługi Mendesowi. Interes klubu został tutaj zepchnięty na dalszy plan. Choć kto wie, może „Jan”, który bywa szalony, tym razem okaże się… wizjonerem? Jedno jest pewne: czas pokaże, kto miał rację…
