Argentyńczycy wciąż stawiają na piedestale Diego Armando Maradonę. Dla wielu ćwierćfinał World Cup 1986 był czymś więcej niż meczem. To była szansa na odwet za Falklandy (Malwiny dla Argentyńczyków). A tym, który dokonał zemsty, był Maradona i zyskał piłkarską nieśmiertelność, o jakiej może pomarzyć Leo Messi.
Mowa o znajdujących się na południowym Atlantyku wyspach, które zostały zaatakowane przez argentyńskie wojska w 1982. Była to armia, która wykonywała polecenia ówcześnie rządzących, czyli przedstawicieli, prominentów dyktatury wojskowej.
Przegrali i dostali… demokrację
Paradoksalnie fakt, że Argentyna przegrała, powinien cieszyć ludzi z kraju nad La Platą, w końcu junta upadła, a kraj mógł wejść na drogę demokracji i rządów prawa. Elity zakładały, że to zwiastun większej stabilności. Ale nic z tego, to była urażona duma Argentyny, który powetowała to sobie na piłkarskim boisku.
Dorobek Messiego i Maradony
Ręka Boga i gol stulecia to terminy znane każdemu kibicowi piłki nożnej na świecie. Messi wygrał Copa America, czego Diego nigdy nie osiągnął, a teraz dołożył złoto MŚ. Obaj mają srebro i złoto mundiali. Messi w latach 2014 i 2022 po nie sięgał, a Maradona odpowiednio w 1990 i 1986.
Messi powtórzył gola stulecia
W piłce klubowej dzieli ich przepaść, ale Argentyna woli Maradonę. Messi nawet powtórzył gola stulecia, gdy w 2007 zdobył tak spektakularną bramkę, wykonując rajd i mijając wielu rywali. Ba, Leo nawet wbił gola ręką ongiś w derbach Barcelony. Ale specyfika charakteru Diego bierze górę nad racjonalnością w tej debacie.
Maradona to pibe, a co z Messim
Maradona dorastał otoczony przemocą i biedą w slumsach o nazwie Villa Fiorito. Messi to dziecko wychowywane przez rodzinę z klasy średniej. Niemiłosiernie ubrudzony i poobijany urwis ze szmacianką, mały drań, którego zwie się nad La Platą „el pibe„. Taki był Maradona, Messi nie pasował do tego wizerunku „swojaka”.
Potreros wychowały Diego
Maradona uczył się grać w piłkę na potreros, nierównych miejskich placach, dlatego musiał polegać na technice i sprycie. Pibe musi czarować na boisku, ale zwalnia się go z odpowiedzialności w życiu. Tak wyglądało życie Diego, polegało na zatracaniu się w zgubnych pokusach.
Chciwość cechą… cenioną u Maradony
Argentyńczyków Diego ujął tym, co określają jako viveza. Pisał o tym w książce „Światło bramki” red. Michał Okoński. Owa viveza to chytrość, która jest narzędziem biedaków w boju z możnymi tego świata. Maradona wmawiał innym, że jest „cabecita negra„, czyli czarną główką.
Tak określano potomków imigrantów i Guaranów, rdzennych wyrobników z najniższych warstw społeczeństwa. On sam harował za młodu, gdy zbierał złom i… folię z paczek po papierosach. Dla wielu to byłoby uwłaczające, on znosił to z pokorą i zrozumieniem.
Maradona wiele wycierpiał i to tworzy legendę lepszego gracza. A Messi opuścił Barcelonę, będąc nastolatkiem, wychowywał się w rodzinie z klasy średniej. Nędzy nie zaznał, to czyni go kimś „gorszym” w oczach wielu rodaków. A to wydaje się dziwaczne, ale taka już jest Argentyna. Trzeba zrozumieć tę mentalność.
