- Reklama -
Bayern Monachium w czerwcu sprowadził Sadio Mane do własnego zespołu. Senegalczyk miał uzupełnić formację ofensywną, tworząc zabójczy tercet z Lewandowskim i Gnabrym. Od końcówki maja mówiło się jednak, że Lewy opuści drużynę mistrza Niemiec i przeniesie się do Fc Barcelony. Sam Robert obrał stanowisko w tej sprawie wypowiadając się jasno, że zamierza nowy sezon rozpocząć w barwach Blaugrany. Polak zrealizował swoje plany i obecnie jest graczem Dumy Katalonii. Dla Bayernu jest to ogromny problem, który może przyjść im ciężko rozwiązać. Trudno jest zastąpić napastnika, który rocznie gwarantuje ponad 30 bramek w lidze. Klub z Monachium ma jednak dwóch kandydatów, którzy mogą podjąć się tego arcytrudnego wyzwania.
Serge Gnabry i Sadio Mane to dwójka graczy, która może w jakiś sposób zbliżyć się do poziomu Roberta Lewandowskiego kiedy jeszcze reprezentował barwy Bayernu. Są to bardzo kreatywni i elastyczni zawodnicy. Mogą grać zarówno na skrzydle jak i na pozycji środkowego napastnika, którego zadaniem jest wbieganie za plecy obrońców. Umożliwia im to dobrze rozwinięta dynamika i zabójcza szybkość. Mane jeszcze w Liverpoolu bardzo często wystawiany był w roli fałszywej dziewiątki i sprawdził się w niej fenomenalnie. W zeszłym sezonie w 30 meczach w Premier League udało mu się strzelić 16 bramek. Trzeba wziąć też to pod uwagę fakt, że poziom ligi angielskiej jest zdecydowanie wyższy od Bundesligi. Senegalczyk jest obecnie jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Zmiana klubu może wpłynąć pozytywnie na 30-latka rodząc nowe wyzwania. Gnabry jest graczem o podobnym profilu do nowego gracza Bayernu. Najczęściej rozpoczynał mecze na pozycji skrzydłowego, który miał grać nieco bliżej napastnika. Takie ustawienie umożliwiło mu częste zdobywanie bramek. Możliwe jednak, że wystawiając go razem z Sadio Mane łączące ich podobieństwa mogą zaburzyć grę ofensywną Bayernu. Oczywiście wcale tak nie musi ta współpraca się skończyć. Jedyną szansą ,aby zagwarantować podobną ilość bramek jak Robert Lewandowski jest podział strzelonych goli między tych dwóch piłkarzy. Żaden z nich nie jest typową dziewiątką, która kończy sezon z licznikiem przekraczającym nawet 20 goli. Zdobycie więc tych ponad 30 trafień przez jednego z nich jest niemal, że niemożliwe. Funkcjonując razem i wspierając się na boisku mogą w pewien sposób udowodnić, że nie potrzebują jednej wielkiej gwiazdy, aby gwarantować skuteczność w ataku.
- Reklama -