Gerard Pique do niedawna był odsądzany od czci i wiary przez wielu kibiców Barcelony. Ponieważ ogłosił zakończenie kariery i odciążył budżet płacowy, rezygnując rzecz jasna z wynagrodzenia przysługującego mu do czasu wygaśnięcia kontraktu, narracja zmieniła się znacząco. Pique w tym sezonie był dopiero piątym stoperem w hierarchii trenera Barcelony Xaviego, swojego byłego kolegi z drużyny. Ten sezon nie może jednak rzutować na całą karierę wybitnego obrońcy Barcy i reprezentacji Hiszpanii.
Trudny czas także dla Xaviego
Xavi Hernandez przyznał na konferencji prasowej, że to jest także dla niego trudne, ponieważ karierę kończy jego były kolega z boiska, którego nie traktował już jak pewniaka do gry. Nie był „indiscutible”, „titular” – jak określają takich graczy mających niemalże monopol na grę w wyjściowej jedenastce komentatorzy z Hiszpanii.
Czy to była niepotrzebna zwłoka Pique?
Wielu komentatorów uważa, że Pique i tak za długo zwlekał, że podjął tę decyzję o odejściu zbyt późno. Abstrahując od tych sądów, tak czy owak dokonał w końcu dojrzałego wyboru, aczkolwiek znowu – niby mógł to zrobić wcześniej. Czyżby? A czy aby takie myślenie nie jest populistyczne i powierzchowne?
Symptomatyczny sezon 2021/22
Spójrzmy na sezon 2021/22. W tych rozgrywkach Pique rozegrał 3096 minut. To naprawdę dużo. Wymowne, że jeśli uwzględnimy samych obrońców, to okaże się, że jeszcze więcej na boisku przebywali tylko Ronald Araujo z 3274 minutami i Jordi Alba z 3887 min.
Teraz to się zmienia, bo upływ czasu dotknął także Albę, który musi ustępować miejsca w składzie młodemu, przebojowemu Alejandro Balde – niewątpliwemu objawieniu sezonu w LaLiga i w ogóle w europejskiej piłce klubowej.
Imponujące statystyki
Wracając do Pique, należy podkreślić, że pojawiał się na boisku od początku meczu w 36 z 40 rozegranych spotkań. Zaliczył najwięcej wybić, bo 105, co daje średnią 3,4 na mecz. W aspekcie piłek odzyskanych i przejętych też nie ma się czego wstydzić, gdyż zanotował ich 84 (średnia 2,7 na 90 minut).
Można pokusić się o tezę, że nie będąc w pełni sprawnym, gotowym do gry na 100 procent, i tak dawał radę bardziej niż tacy zawodnicy bloku defensywnego jak Oscar Mingueza, Eric Garcia czy Clement Lenglet.
Pique i Ramos – tęsknota za ich rywalizacją
Nagle Pique zyskał uznanie wielu, gdy ogłosił zakończenie kariery. Cóż, teraz kibice Barcelony i Realu mogą prześcigać się w porównaniach i dowodzeniu wyższości jednego obrońcy nad drugim. A o jakich obrońcach mowa? Oczywiście o Gerardzie Pique i Sergio Ramosie. To mogą być dyskusje niemające końca, przypominające akademickie debaty, ponieważ szalenie trudno je rozstrzygać, stawiać jednoznaczne tezy. To dowodzi wielkości obu piłkarzy.

