Jesse Lingard znany jest ze swojego unikalnego stylu na boisku, jak i poza nim. Ekstrawagancki Anglik po ponad półrocznej przerwie znalazł sobie nowy klub. Będzie nim FC Seoul, zespół grający w K League 1, lidze Korei Południowej.
Ostatnim europejskim klubem Lingarda było Nottingham Forest, gdzie grał od 21 lipca 2022 po opuszczeniu szeregów Manchesteru United. To właśnie z gry dla Czerwonych Diabłów najbardziej znamy Anglika. Choć może „gry” to za dużo powiedziane, bo Lingard słynął też ze swoich pozaboiskowych akcji. Kolegował się z Paulem Pogbą, którego Mourinho określił swego czasu „wirusem, którego trzeba się pozbyć”, jeździł samochodami Rolls-Royce, ubierał się pstrokato i błyszcząco, był wiecznym młodym talentem, który ciągle dostawał szanse na grę w klubach znacznie powyżej jego umiejętności. Reprezentował między innymi West Ham, wspomniane Forest, United, Derby i Brighton. Jakimś cudem w reprezentacji Anglii rozegrał aż 32 spotkania. Obecnie 31-latek zapewne zbliża się do końca swojej kariery udając się na wygodną emeryturkę w Azji. Bez wątpienia jest największą gwiazdą zespołu FC Seoul, a jego wartość rynkowa to obecnie około 6 milionów Euro.
Szkoda, że w taki sposób potoczyła się kariera JLingza. Podczas pobytu w West Hamie (29 stycznia- 31 maja 2021) notował naprawdę wzorowe liczby. Zagrał 16 spotkań w których strzelił 9 bramek. Do tego dodał 5 asyst, co daje nam udział przy bramce w każdym meczu. Kwiecień tamtego roku był dla niego najlepszym miesiącem w karierze. Zdobył asystę i 4 bramki, a jedna z nich (przeciwko Wolves) została wybrana bramką miesiąca. I od tego czasu wszystko się posypało. W zasadzie sypało się już wcześniej, ale teraz na dobre. Anglik nigdy nie wrócił na tamten poziom gry. Grając dla Forest kasował ponad 200 tysięcy funtów tygodniowo, był najlepiej opłacanym graczem tamtej drużyny i miał wnosić jakość i liczby. A grał na dwójkę. 20 meczy, 2 bramki, 2 asysty. 200 tysięcy tygodniowo. Kiepsko to wyglądało.
Przynajmniej teraz Anglik nie będzie już nazywany perspektywicznym graczem. Miejmy nadzieję, że angielski Paweł Brożek naszych czasów znajdzie się na odpowiednich boiskach i jeszcze pokaże, że potrafi grać w piłkę. To z pewnością nie będzie poziom europejskiej piłki, lecz kto wie, może z jego występów uda się złożyć cieszącą oko kompilację bramek na YouTube.