Juan Roman Riquelme zakończył piłkarską karierę w 2015 roku, ale pamiętany jest do dziś, także przez Leo Messiego. To był niespieszny geniusz, ostatni enganche, ostatnia „dziesiątka” sensu stricto w świecie futbolu.
– Zmysł piłkarski Riquelme pozwala zapamiętać dyscyplinę o nazwie futbol na wieki… To zawodnik z ery, gdy życie toczyło się wolnym tempem, kiedy wynosiliśmy krzesła na podwórko i graliśmy swobodnie z sąsiadami – uważa Jorge Valdano, były piłkarz, trener, ale też erudyta, który błyskotliwie zgłębia meandry piłkarskiego świata od wielu lat.
W Europie Riquelme może nie imponował. Grał z powodzeniem w Villarrealu, ale tam poniekąd spotkał go zawód. Został antybohaterem, gdy zmarnował rzut karny w Lidze Mistrzów.
– To jeden z najsmutniejszych momentów w moim życiu, który na zawsze pozostanie mi w pamięci. Czułem, że byliśmy mocniejsi od Arsenalu i zasłużyliśmy na grę w finale. Nie dopisało nam szczęście, ja przestrzeliłem karnego – mówił zrozpaczony Argentyńczyk.
To był półfinał Ligi Mistrzów w 2006 roku.
W Boca Juniors Riquelme za to był wielką gwiazdą, tam spędził większą część swojej kariery, jest żywą legendą i ulubieńcem publiczności. Nie słynął z szybkości i poświęcenia, ale finezją potrafił zaczarować na boisku. Obecnie jest w strukturach władzy swego ukochanego klubu z Buenos Aires, a tak bawił się w meczu z Barceloną przed laty jako gracz Villarrealu. Tamten zmarnowany karny nie może rzutować na całościową ocenę jego gry w Hiszpanii, bo – jak widać poniżej – potrafił urzekać maestrią:
Gdy podczas mundialu w Katarze Leo Messi zwrócił się w stronę Louisa van Gaala, by przypomnieć cieszynkę, jaką przed laty prezentował Juan Roman Riquelme, to reakcje w mediach były stanowcze. Messi dał prztyczka w nos dumnemu Holendrowi, który ongiś skazał idola wielu Argentyńczyków na banicję. A teraz Riquelme chce przejąć w Boca Juniors władzę zgoła dyktatorską!
Ostatnia klasyczna „dziesiątka”
Juan Roman Riquelme to ostatnia klasyczna „dziesiątka”, ostatni enganche. Piłkarz elegancki, geniusz niespieszny, który z piłką przy nodze potrafił czynić cuda i ująć wielu, ale bez niej stawał się często bezużyteczny. Gdy grał, to dzielił środowisko piłkarskie.
Był ulubieńcem estetów, lecz pragmatycy przedkładający wynik nad doznania estetyczne nie podzielali tego entuzjazmu. Jednym z owych pragmatyków był Louis van Gaal. To Holender nie chciał dawać żadnych przywilejów temu znakomitemu technikowi, czytającemu grę jak mało kto. Relacje van Gaala z Riquelme były wręcz fatalne.
Pod koniec czerwca Argentyna rozegrała mecz z Boca Juniors, klubem Juana Romana Riquelme. W GIGA Sport pisał już o tym Jakub Kleczkowski:
„Genialny pomocnik to przede wszystkim wielka legenda wspomnianego klubu, ale występował także w Hiszpanii w takich klubach jak Villarreal i FC Barcelona. Dla reprezentacji zagrał 51 razy, zdobywając 17 trafień. Zdobył mistrzostwo świata U-20, złoto Igrzysk Olimpijskich oraz srebrne medale na Copa America i Pucharze Konfederacji. To była imponująca kariera obfitująca w ikoniczne dla kibiców momenty”.
Zacytujmy także kolejny fragment tekstu red. J. Kleczkowskiego:
„Argentyńscy kibice znakomicie odwdzięczyli się piłkarzowi za tę wspaniałą karierę. Atmosfera na stadionie była niesamowita. Zgromadzeni na La Bombonera fani przygotowali wspaniałe oprawy i liczne pieśni upamiętniające wydarzenie. Po raz kolejny doszło to wyjątkowej sceny z udziałem Leo Messiego, który po strzelonym golu usłyszał radość kibiców mimo tego, że kapitan reprezentacji Argentyny utożsamiania się z klubem z Rosario. Był to bardzo symboliczny moment, a niektórzy postanowili nawet ukłonić się zdobywcy Pucharu Świata”.
Jak widać, Messi szanuje Riquelme, co jest miarą wielkości ikony Boca Juniors.
Musisz mieć nowy GIGA Sport!!!
