Dlaczego Xavineta nie jest gorsza od Koemanball?

-

- Reklama -
Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba
Xavi Hernandez, (fot. FB FC Barcelona, https://www.facebook.com/fcbarcelona/photos/10161573821349305)

Prasa hiszpańska podała, że Xavi Hernandez ma gorszą średnią punktów na mecz od Ronalda Koemana. Uwzględniono pierwsze 50 spotkań w roli trenera obu (1,96 pkt wobec 1,90). Chociaż Xavi nie ma dobrej prasy po przegranym klasyku w Madrycie, wydaje się, że stawianie drużyny Holendra nad jego zespołem, jeśli spojrzymy na rozwój i inne aspekty niż punkty, byłoby powierzchowne i populistyczne.

Xavi wprowadził drużyną do Ligi Mistrzów, odbudował nieposłusznych

Gdy Xavi wracał do Barcelony, jego zadaniem było wprowadzić drużynę do Ligi Mistrzów. Dokonał tego, doceniono trafność wyboru napastnika, bo sprowadził z Arsenalu skonfliktowanego z Mikelem Artetą Pierre’a Emericka Aubameyanga. Gabończyk w siedemnastu meczach LaLiga strzelił 11 goli. Trafił dwa razy na Santiago Bernabeu przeciwko Realowi, wbił też dwa gole Valencii. A wydawało się, że jest już skończony, bo przecież w Anglii jego problemy z dyscypliną, brak profesjonalizmu – to stanęło na przeszkodzie, by mógł grać regularnie.

- Reklama -

Zaufanie Xaviego zaprocentowało. Gdy zgęstniała atmosfera wokół Ousmane’a Dembele, Xavi wbrew wszystkim postawił sprawę jasno: u mnie liczy się forma zawodnika. A więc mimo że przyszłość Francuza w Katalonii stanęła pod znakiem zapytania, on i tak grał, no i odwdzięczył się trenerowi za otrzymane zaufanie. Został najlepszym asystentem LaLiga w poprzednim sezonie. Znamienne, że choć trafił na Camp Nou w 2017 roku, dopiero ostatnią rundę wiosenną pod wodzą Xaviego może zapisać na plus. Xavi dotarł do tego zawodnika, który sprawiał wrażenie infantylnego, mającego swój świat, do którego nikt inny nie miał dostępu.

Strzelali po cztery gole mocnym ekipom

Zespół Xaviego w poprzednim sezonie był efektowny, strzelał cztery gole drużynom pokroju Realu czy Atletico, tyle samo stracili też Athletic i Valencia. Xavi przychodził jako „strażak” i wyciągnął drużynę z marazmu, kończąc sezon na drugim miejscu. Kłopoty zaczęły się w drugim sezonie.

Wzrost oczekiwań po aktywacji „dźwigni”

- Reklama -

Problemem Xaviego jest wzrost oczekiwań. Klub, mimo problemów finansowych, zaczął szaleć na rynku transferowym. Uruchamianie kolejnych dźwigni finansowych równało się z ogromnymi wydatkami. Ale prezes Joan Laporta spełnił oczekiwania trenera. Sprowadził mu środkowego lub w zależności od potrzeb bocznego obrońcę, czyli uniwersalnego Julesa Kounde, Xavi dostał napastnika z prawdziwego zdarzenia – Roberta Lewandowskiego, zdolnego skrzydłowego – Raphinhę, za darmo przyszli też Andreas Christensen, Franck Kessie, Marcos Alonso, Hector Bellerin. Wielu komentatorów chwaliło trenera Barcelony za dążenie do wprowadzenia w zespole szerokiego pola manewru.

Plaga kontuzji i nietykalny Busquets

Kłopoty zaczęły się jednak w trakcie rozgrywek. Plaga kontuzji obrońców (obecnie Araujo, Christensen, Bellerin, wcześniej Kounde) spowodowała, że grać musiał Gerard Pique i zawiódł w Lidze Mistrzów. Xavi uważa, że Sergio Busquets musi grać niemal w każdym meczu, a ten znakomity pivot z racji wieku ma coraz więcej ograniczeń. Mówiło się wiele o mnogości rozwiązań na skrzydłach, ale trener Barcelony uparł się, by stawiać przede wszystkim na Ousmane’a Dembele i Raphinhę, obaj niestety w ostatnim czasie zwykle się szamoczą.

Potrzebna świeża krew

W El Clasico dobre występy zanotowali Ansu Fati i Ferran Torres, czyli zmiennicy. A zatem praca Xaviego początkowo budziła entuzjazm, tymczasem teraz jest coraz większe zwątpienie w jego trenerska jakość. Jednak czy można twierdzić, że jest gorszy od Koemana? Taka teza wydaje się populistyczna.

Niesława Koemana, brak samokrytyki

Ronald Koeman odchodził z Barcelony jako trener w niesławie. A to przecież klubowa legenda. Wszelako piłkarz ikoniczny dla tego klubu zdaniem wielu rozmieniał się na drobne. Największą wadą był brak samokrytyki i zrzucanie winy na piłkarzy, co wpływało negatywnie na morale zespołu. Koeman wpędzał zawodników w depresję. Potrafił publicznie ostro zrugać np. młodego Nico Gonzaleza. Obniżał oczekiwania, twierdząc, że od tej drużyny nie można za wiele wymagać. Dziennikarzy, którzy go krytykowali, zadziwiał, ironizując uwagami, że ich wyobrażenie o futbolu jest dziwne, bo przecież ta Barcelona nie może grać tiki taki.

Koeman dał szansę Pedriemu i Gaviemu

Na plus Koemana działa to, że u niego zadebiutowali młodzi pomocnicy, którzy są przyszłością Barcelony – Pedri i Gavi. Ten pierwszy grał wręcz za dużo, co skutkowało z czasem jego problemami zdrowotnymi, urazem, który na pewien czas wykluczył go z gry. Innym debiutantem w czasach Koemana w Barcelonie był Nico Gonzalez, choć on nie miał aż tak ważnej pozycji w drużynie. Znamienne, że już Xavi zaakceptował decyzję zawodnika, który w poszukiwaniu minut zdecydował się na wypożyczenie do Valencii.

Brak piękna w grze i zmiany ustawienia

Problemem Barcy Koemana był brak estetyki w grze. Kłopoty z wyprowadzeniem piłki, duże odległości między formacjami, brak umiejętności zdominowania rywala. Eksperci mieli za złe Koemanowi ciągłą zmianę ustawienia. Zaczął bowiem od niespotykanego raczej w Barcelonie systemu 4-2-3-1, później zespół przeszedł na tradycyjne 4-3-3, a z czasem było to 3-5-2. Koeman stworzył też w Barcelonie coś w rodzaju oblężonej twierdzy. Miał poczucie, że jest zewsząd atakowany. Każdą krytykę odbierał jako personalny atak wymierzony w niego. Piłkarzami, którzy rozwinęli się podczas współpracy z Koemanem, byli nieliczni – na pewno Pedri i Araujo. Trochę mało…

Obrońcy jako napastnicy – symbol schyłku

W grze Barcelony nie było inwencji, myśli przewodniej trenera. Symbolem tzw. Koemanball stał się mecz Barcy z Granadą na Camp Nou, gdy drużyna, za namową Holendra, wrzucała piłki w pole karne, licząc na trafienia… środkowych obrońców, którzy nagle stali się napastnikami – mowa o Gerardzie Pique i Ronaldzie Araujo. W pamięci wielu został też mecz z Levante na Camp Nou (obecnie to zespół grający w Segunda Division, w drugiej lidze). Wtedy w ostatnich minutach Koeman wpuścił na boisko Samuela Umtititego, by bronić jednobramkowej przewagi. Dla wielu cules tego było za wiele, to ich upokarzało.

Laporta nie chciał Koemana, Xaviemu bliżej do Cruyffa

Ronald Koeman nigdy nie był faworytem Joana Laporty. Nie dogadywali się, prezes Barcelony chciał go zwolnić, ale Jordi Cruyff stanął okoniem. Futbol Koemana nie miał nic wspólnego z nowatorską, rewolucyjną wizją gry guru Barcelony, w której przed laty rozmiłował się Laporta. To Xavi na pierwszej konferencji prasowej stwierdził: wszyscy jesteśmy dziećmi Johana. Obecnie na pewno tego nie widać.

Projekt Xaviego zaintrygował „Lewego”

Xavi odbudował kilku piłkarzy, przekonał Roberta Lewandowskiego do przenosin do Barcelony ciekawym projektem. Większość fanów Barcelony, mimo kiepskiego bilansu, o którym teraz tyle się mówi, jeszcze nie skreśla tego trenera. Wciąż w niego wierzą i liczą, że upora się z pierwszym poważnym kryzysem.

- Reklama -

UDOSTĘPNIJ

GIGA SPORT

Koszulki Cristiano Ronaldo TYLKO w GIGA Sporcie!!!

Wreszcie jest!!! Nowy GIGA Sport czeka na Was w całej Polsce! Gwiazdy Ligi Mistrzów, sportowy kalendarz na rok 2025 i koszulki Cristiano Ronaldo! A to...