To był jałowy futbol. Hiszpanom w starciu z Marokańczykami brakowało elementu zaskoczenia, rozmachu, błysku, nieszablonowych zagrań. Ale wsłuchajmy się w głosy antybohaterów tego widowiska. Oni mają tupet i problemu nie widzą. Chociaż kibice mogą dosadnie wyrazić się, mówiąc o graniu „piachu” czy „paździerzu”, zawodnicy mają inne odczucia. Tak nie wypada, by piłkarze i selekcjoner zaklinali rzeczywistość.
Znamienne liczby
Zacznijmy od przytoczenia liczb, one wiele nam powiedzą. Mecz Maroka z Hiszpanią zakończyła seria rzutów karnych, wcześniej obie drużynie bezskutecznie walczyły o strzelenie tego jedynego, zwycięskiego gola. Jak wyglądały starania Hiszpanów? Zgoła fatalnie, zważywszy na to, że wymienili ponad 1000 podań w 120 minut de facto na próżno. Oddali bowiem ledwie 2 celne strzały. Czy zdobyli się na autorefleksję? Bynajmniej, nic z tego…
Piłkarze i ich światłe myśli
Ferran Torres ocenił ten mecz osobliwie: „Nie graliśmy źle dziś. Zasłużyliśmy na awans. Wynik wydaje się trochę niesprawiedliwy”. Ferranowi wtórował Rodri, którego narracja może dziwić postronnych fanów czy wręcz zdumiewać, gdyż wynika z niej, że byliśmy jako kibice neutralni na innym meczu…

Gracz Manchesteru City w istocie deprecjonuje sukces Maroka i twierdzi, że rywale Hiszpanów nic nie zaoferowali. Tak się składa, że właśnie w dogrywce Rodri zapobiegł utracie gola, więc jego wypowiedź to oznaka frustracji albo zacietrzewienia.
Co gorsza, jakby tego było mało, w podobnym tonie wypowiada się selekcjoner Hiszpanów Luis Enrique. Po porażce z Marokiem Lucho pokusił się o takie wnioski:
„Jestem bardzo zadowolony z gry”.
„Piłkarze wykonali mój plan perfekcyjnie, zabrakło tylko goli”.
„Futbol to nie wszystko”.
„Fajny ten z 8 w Maroku, nie wiem, jak się nazywa”.
„To ja wybrałem pierwszych 3 strzelców karnych – ależ mam oko”.
W tej retoryce można dostrzec bagatelizowanie porażki i wręcz ironizowanie z tego, że rzuty karne Hiszpanom nie wyszły. Jasne: to dobrze, że Lucho ma dystans do siebie, ale to chyba nie czas i miejsce na żarty. Warto skupić się na głębszej refleksji i wyciągnięciu merytorycznych wniosków. Do tej pory wielu komentatorów sądziło, że Luis Enrique umiejętnie ściąga presję z zespołu, gdy wygłupia się na Twitchu i streamuje ku uciesze kibiców. Jednak po fatalnym występie z Marokiem chyba ktoś jednak powinien uderzyć w stół.
Można zakładać, że wiele osób czekało na zupełnie inną reakcję po takiej klęsce w Katarze. To zaskoczenie in minus.
