Czy Xavi oddał mecz z Bayernem za darmo?

-

- Reklama -

Gdy Inter Mediolan gromił Viktorię Pilzno, stało się jasne, że bez względu na wynik meczu z Bayernem Barcelona i tak straciła już szansę na wyjście z grupy w Lidze Mistrzów. Xavi Hernandez w swoich założeniach z pewnością to uwzględnił i dlatego zdecydował się na skład, który negatywnie zaskoczył wielu. A na boisku jego drużyna wyglądała jak grupa rozbitków.

Mogli podnieść morale

Wielu komentatorów po wygranej Interu traktowało starcie Barcelony z Bayernem w kategoriach sparingu, de facto meczu o nic. Tymczasem dla Barcy, gdyby podjęła walka i wygrała to spotkanie, to mogłoby być bardzo ważne w kontekście morale. Tym bardziej że ostatnio w lidze Barcelona w dwóch meczach z solidnymi rywalami (Villarreal, Athletic Club) pewnie wygrała, strzelając aż 7 goli.

- Reklama -

Dzięki tym pewnym i efektownym zwycięstwom w LaLiga w drużynie Xaviego pojawił się wyraźny entuzjazm (wcześniej było źle po blamażach z Interem w LM i Realem w El Clasico), a tymczasem Xavi zachował się tak, jakby nie chciał forsować swoich piłkarzy. Mecz z Bayernem chciał odbębnić, co może dziwić.

Kolejne zmiany w obronie, czyli chaos Xaviego

Xavi znowu przekokombinował z zestawieniem linii obrony. Barcelona ma aż pięciu nowych obrońców, a trener stosuje wciąż inne warianty i konfiguracje. Tym razem zagrali Alejandro BaldeMarcos AlonsoJules KoundeHector Bellerin. Trzej z nich grają w Barcelonie dopiero od tego sezonu (Alonso, Kounde, Bellerin)!

Zdecydowanie najlepiej z tej czwórki spisał się Balde, a to 19-latek, który miał po swojej stronie Alphonso Daviesa i Serga Gnabriego. Nie uniknął błędów w obronie, natomiast dawał impuls drużynie, sygnał do ataku. Ruszał odważnie do przodu, decydował się na dryblingi i zwody. Miał chociaż ochotę do gry i zacięcie, co kontrastowało z bierną, pasywną postawą większości zawodników Barcelony. Tak czy inaczej Barca może wciąż tęsknić za pewnymi w grze obronnej Andreasem Christensenem i Ronaldem Araujo.

- Reklama -

Nowa rola dla Alonso na siłę

Xavi uparł się, że wymyśli Marcosowi Alonso nową pozycję na boisku. Dotąd, grając w Chelsea lub reprezentacji Hiszpanii, ten zawodnik odnajdywał się na lewej obronie albo lewym wahadle, pod okiem Xaviego kolejny raz wystąpił w bloku obronnym w roli środkowego obrońcy. To tym bardziej dziwne, że w ostatnich dwóch meczach znakomicie funkcjonował duet Jules Kounde-Eric Garcia. Obaj są eleganckimi, finezyjnymi obrońcami, którzy potrafią inicjować akcję, wyprowadzać piłkę z dokładnością i rozwagą.

Eric dostał mało minut

Eric tymczasem wszedł na końcówkę. Trudno stwierdzić, czym kierował się Xavi, podejmując tę decyzję, bo ten mecz miał być dla Garcii szansą na rehabilitację za wpadki przeciwko Interowi i Realowi. Ostatnio miał dobrą passę, ale Xavi nie chciał, by była kontynuowana…

Mimo że trener Barcelony wielokrotnie brał w obronę krytykowanego przez wielu Erica Garcię, w meczu w Monachium też go nie wystawił. Może to znamienne. Problemem tego zawodnika jest to, że w wielu ważnych meczach nawet jeśli gra solidnie, to zawsze musi popełnić jakąś gafę i jest to tak karygodny błąd, że często prowadzi do straty gola.

Garcia w lidze bryluje

Ale żeby nie generalizować, trzeba mieć na względzie, iż w zmaganiach ligowych jest trzecim graczem z największą liczbą piłek wygranych po pressingu. Plasuje się na drugim miejscu pod względem wślizgów i przechwytów, bryluje też jeśli chodzi o podania w szesnastkę rywali. Ale mimo tylu i jeszcze innych zalet Xavi dziwnym trafem go oszczędzał.

Bellerin wszedł z marszu i zawiódł

Od początku zagrał za to dopiero wracający do kadry meczowej po kłopotach zdrowotnych Hector Bellerin – prawy obrońca. On trafił przed tym sezonem do Barcelony za darmo, a Barca miała przed tym meczem ogromnego pecha. Tak się składa, że Sergi Roberto, wychowanek i jeden z kapitanów swego czasu „wypychany” z klubu przez kibiców, ostatnio notował dobrą passę. Dobrze rozumiał się z Ousmanem Dembele, obaj uzupełniali się po prawej stronie, Roberto swój dobry czas podsumował nawet golem w meczu z Villarrealem, który okazał się feralny. Wtedy przyplątała się kontuzja.

No i dlatego przeciw Bayernowi grał Bellerin, który był elektryczny, niepewny. Niewiele dawał w ofensywie, w przeciwieństwie do Balde szarżującego niekiedy na lewej flance. Od Bellerina zaczęły się kłopoty Barcelony. To on otworzył puszkę Pandory, łamiąc linię spalonego, co poskutkowało pierwszym golem w meczu strzelonym przez Sadio Mane. A później kolejne trudności już się piętrzyły, pogłębiając frustrację piłkarzy i kibiców.

Negatywne niespodzianki w pomocy

Xavi zaskoczył też przy wyborze środkowych pomocników. Ponieważ w lidze ustawienie z dwoma pivotami (Busquets, Frenkie de Jong) się sprawdziło, powtórzył ten manewr w Lidze Mistrzów, ale bez powodzenia. Sergio Busquets tym razem został wypunktowany. Zabrakło kreatywności z jego strony, w dodatku obnażone zostały też braki motoryczne w grze tego doświadczonego zawodnika, jednego z kapitanów.

Frenkie de Jong tym razem incydentalnie ruszał z piłką do przodu z myślą o pokonywaniu kolejnych metrów. A Franck Kessie, który grał od początku, znowu dowiódł, że przynajmniej póki co jest ciałem obcym w modelu gry Barcy. W zasadzie nie dał nic w fazie ofensywnej, ale nawet gdy drużyna musiała się bronić, bynajmniej nie imponował zacięciem, doskokiem do rywali, zachęcaniem kolegów do intensywnego pressingu. A tego od niego oczekiwano.

Fatalne statystki Kessiego, brak plusów

Te liczby nie pozostawiają złudzeń: 90 minut i 34 podania Kessiego to wynik bardzo słaby, zaliczył 10 strat i popełnił 3 faule. Dwa razy interweniował w obronie. W Barcelonie liczono, że to będzie zadaniowiec, żołnierz Xaviego, który wniesie do gry sporo cech wolicjonalnych, zadziorności, woli walki. Na razie postrzega się go jako największe rozczarowanie.

Obecnie nawet z tym Kessie ma problem. Tę waleczność mógłby zapewnić Gavi, ale Xavi – co znamienne – oszczędzał go wczoraj. Młodzian bowiem w meczu z Athletikiem został staranowany przez jednego z rywali i trener uznał najwyraźniej, że nie ma potrzeby, aby grał w konfrontacji z Bayernem. A to właśnie niepozorny Gavi rozruszał grę Barcy w El Clasico. Kessie tymczasem, kończąc jego wątek, skończył mecz bez dryblingu, kluczowego dogrania czy długiej piłki…

Znowu ustawienie z czterema pomocnikami

Xavi tym razem zdecydował się na czterech środkowych pomocników w wyjściowej jedenastce. Tak to można potraktować, bo Pedri powtórnie był fałszywym skrzydłowym, na papierze znajdującym się na lewej flance.

O ile w poprzednim ligowym meczu można było odnieść wrażenie, że na tej pozycji był dość dyskretny, mniej aktywny niż zwykle, to tym razem on jako jedyny z pomocników miewał momenty. Czasami można było się zachwycać jego techniką, przyjęciem czy wręcz kunsztem. Ale tego dnia nikogo to nie obchodziło.

Aktywny i chaotyczny Dembele

W pierwszej połowie meczu trochę zamieszania zrobił Ousmane Dembele, ale w tym rzecz, że – zresztą kolejny raz – w jego grze była dynamika, depnięcie, szarża, brawura, lecz w tym spotkaniu na niewiele to się zdało. Zabrakło konkretów i efektywności. Chociaż na tle mizerii swoich kolegów z drużyny wypadł przynajmniej nie fatalnie.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Xavi nie podjął nawet walki z Julianem Nagelsmanem. Teraz Barcelona musi skupić się na lidze i Lidze Europy. Biorąc pod uwagę to, z jakim przytupem ten projekt miał ruszyć w tym sezonie, uwzględniając ogromne wydatki po aktywacji kolejnych dźwigni finansowych, kibice Barcelony przeżywają teraz ogromny zawód.

- Reklama -

UDOSTĘPNIJ

GIGA SPORT

Wielka piątka, czyli gwiazdy Ligi Mistrzów! Nowy GIGA Sport już w sprzedaży!!!

No dobra, żarty się skończyły! Liga Mistrzów już gra a my dajemy Wam karty największych piłkarskich gwiazd. Jakich? Tego dowiecie się z najnowszego GIGA...