Gdybym wiedział, że wygrywaliśmy lub wygrywamy nieuczciwie, zaszyłbym się w domu i taki byłby mój koniec w piłce – przyznaje szkoleniowiec FC Barcelona Xavi Hernandez. Zaznacza, że Joan Laporta, który jest prezydentem klubu, wezwał go, aby skupił się na piłce nożne, „caso Negreiga” zostawiając jemu. Choć Barca ma 9 pkt przewagi nad broniącym tytułu Realem Madryt i dziś de facto, jak piszą Hiszpanie, może zapewnić sobie tytuł mistrzowski, zwiększając przewagę do 12 oczek, to Katalończycy odpierają wiele zarzutów.
Znamienne, że gdy równo tydzień temu na stadionie San Mames w 86. minucie arbiter anulował wyrównującego gola dla Athletic Bilbao w starciu z Barceloną, gdyż ręką zagrał Iker Muniain, 47 tys Basków na trybunach było przekonanych, że to kolejne szalbierstwo. Chociaż system wideoweryfikacji VAR dowiódł niezbicie, że bramka została zdobyta niezgodnie z przepisami, Baskowie wyrażali oburzenie w sposób niezwykle stanowczy i raptowny. W trakcie meczu kibice rzucali też fałszywymi banknotami, mającymi pokazywać korupcję w LaLiga.
W Hiszpanii nie brakuje animozji i wzajemnych pretensji. Dotąd arbitrzy w LaLiga byli oceniani zwykle negatywnie, lecz wielu sądziło, że nie są stronniczy. Sprawa Negreiry to cezura, ona doprowadziła do trzęsienia ziemi w Primera Division, to być może kontynuacja pomówień ciągnących się za hiszpańską piłką od ładnych kilku dekad.
Czytaj w GIGA Sport!!!
