Andres Iniesta pamięta o ofiarach trzęsienia ziemi w Japonii

-

- Reklama -

„Od trzęsienia ziemi z 1995 roku minęło dwadzieścia osiem lat. W tym dniu kieruję całą moją miłość i siłę do Kobe i ludzi, którzy mieszkają w Kobe” – napisał na swoim Twitterze były znakomity pomocnik FC Barcelona, a obecnie gracz Vissel Kobe, Andres Iniesta.

Trzęsienie ziemi w Kobe było jednym z najsilniejszych i najtragiczniejszych w historii Japonii. Przewyższają je tylko trzęsienie ziemi w regionie Kanto w 1923 roku, które pochłonęło 105 385 ofiar, oraz trzęsienie ziemi w Tōhoku, które pochłonęło prawie 16 tys. ofiar.

W czasie trzęsienia ziemi w 1995 roku zginęły 6434 osoby, głównie mieszkańcy Kobe. Według wiarygodnych szacunków aż 80% z nich przypłaciło utratą życia to, że zostali przygnieceni meblami lub gruzami domów.

- Reklama -

10 bilionów jenów strat

Straty spowodowane trzęsieniem oszacowano na ponad 10 bilionów jenów (ponad 100 miliardów dolarów), co sprawiło, że aż do czasu trzęsienia ziemi u wybrzeży Tohoku (2011) było ono najbardziej kosztowną klęską żywiołową, jaka wydarzyła się w jednym tylko państwie, w historii. Te ogromne straty były konsekwencją tego, że wstrząsy wystąpiły w gęsto zaludnionym i wysoko rozwiniętym obszarze.

Jednocześnie okazało się, że wiele konstrukcji nie spełniało surowych norm sejsmicznych. Wiele budynków zapadło się, a część sztucznych wysp i nabrzeży portowych znalazła się pod wodą.

Iniesta o tym pamięta, bo dobrze poznał Japonię, można stwierdzić, że od podszewki. W tym kraju realizuje się także poza boiskiem.

- Reklama -

Sprzedaje wino, boom w Japonii

Iniesta jest także wziętym przedsiębiorcą, którego biznes naprawdę prosperuje, a wyniki działalności prowadzonej przez piłkarza na tym polu mogą imponować. Dość powiedzieć, że gdy przed czterema laty podpisał kontrakt z Vissel Kobe, to sprzedaż wina Bodega Iniesta od razu wzrosła znacznie. A już wcześniej japoński rynek był jednym z tych, który przyjmował najwięcej tego trunku dostarczanego z winiarni byłego wytrawnego futbolisty.

Przypomnijmy, że dwa lub trzy dni po tym jak Iniesta związał się z japońskim klubem, szał zapanował nie tylko na jego punkcie, pojawił się inny boom, o czym świadczy to, że wszystkie zapasy wina zniknęły. Tylu było chętnych! Trzeba zaznaczyć, że gdy Iniesta decydował się na przenosiny do Azji, by tam grać w piłkę, miał na względzie też swoją działalność biznesową i – co za tym idzie – marketing. Uważał, że skoro wino w Japonii sprzedaje się doskonale, to jeśli on tam trafi, sukces pod tym względem będzie jeszcze większy, choć i tak już był ogromny i budzący podziw.

Iniesta zawsze był człowiekiem z klasą i taktem. Potrafił uszanować innych, nie dziwi więc, że upamiętnił ofiary katastrofy, do jakiej doszło wiele lat temu w Japonii. Don Andres w tym kraju czuje się świetnie.

- Reklama -

UDOSTĘPNIJ

GIGA SPORT

GIGA Sport wydanie specjalne na EURO. Naklejki gwiazd gratis w każdym egzemplarzu!!!

Robert Lewandowski, Jude Bellingham, czy Kylian Mbappe? A może znów Cristiano Ronaldo? Kto będzie gwiazdą EURO 2024? Szczena na budzie, czyli opowieść o Wojtku Szczęsnym GIGA...