Najpierw pseudokibice Miedzi Legnica, która prawdopodobnie spadnie do I ligi, wparowali do szatni swojego zespołu, by odbyć „pouczającą” rozmowę z piłkarzami, następnie, tego samego dnia, czyli w niedzielę zamykającą ostatnią kolejkę Ekstraklasy, kibole Lecha Poznań doprowadzili do zniszczeń na stadionie Widzewa. Ale nie od dziś kibolstwo zadziwia i wprawia w zażenowanie.
Przypomnijmy, że meczu 25. kolejki rodzimej Ekstraklasy, starciu Miedzi Legnica z Piastem Gliwice, doszło do skandalu. Do szatni gospodarzy wtargnęli bowiem „kibice” Miedzianki. Z ustaleń portalu Weszło wynika, że kibice zmusili zawodników do oddania koszulek, a jednemu z piłkarzy siłą ściągnęli górną część stroju meczowego.
Na tę chwilę Miedź Legnica jest bez wątpienia głównym kandydatem do spadku z Ekstraklasy. W 25 meczach drużyna zdobyła raptem 19 punktów, traci aż dziewięć do bezpiecznej strefy. Co więcej, zajmuje ostatnie miejsce w lidze, a wygrała tylko jedno spotkanie od początku 2023 roku. To wszystko może doprowadzić fanów do złości, ale nic nie tłumaczy zgoła patologicznego postępowania.
Fakt, że komentatorzy jednej z komercyjnych telewizji potraktowali tę bulwersującą opinię publiczną sprawę z przymrużeniem oka, każe sądzić, że w polskim futbolu wciąż jest zaścianek i prędko to się nie zmieni.
Akcja kiboli Lecha
Jak już oszacowano, pseudokibice Lecha wyrządzili na łódzkim stadionie straty wynoszące około 150 tysięcy złotych. Kibole z Wielkopolski okradli punkt kateringowy i… rzucali keczupem w kibiców Widzewa. Sektor zostanie zamknięty dla fanów gości do końca sezonu. A w lokalnych mediach w Poznaniu pisze się o „wojnie ketchupowej”, wskazując na niesmaczne nomen omen popisy owych troglodytów.
Chuligani mieniący się kibicami zniszczyli krzesełka i infrastrukturę w środku stadionu przy sektorze gości. Dewastacji uległ także punkt cateringowy, toalety i całe wnętrze sektora. Mało tego, jak się okazało, kibole Kolejorza ukradli keczup z bufetu i rzucali nim w kibiców gospodarzy, siedzących na pobliskiej trybunie.
Operator stadionu wstępnie oszacował już straty wyrządzone przez fanów niebiesko-białych na 150 tysięcy. Sektor mieści 907 miejsc. W niedzielę był wypełniony w całości. Maciej Henszel, rzecznik prasowy Lecha Poznań, szukając okoliczności łagodzących dla pseudokibiców z Poznania, zwracał również uwagę na to, że kibice gospodarzy bynajmniej nie zachowywali się godnie, wszak… pluli na fanów Lecha. Jakby tego było mało, spalili też flagę niebiesko-białych, a na boisko wrzucili dwie petardy hukowe. Rzecznik Widzewa dowodził wszakże, iż było to pokłosie innego zachowania poznańskich kibiców.
Nie tak dawno kibole Śląska Wrocław wywiesili transparent: „To nie nasza wojna”, który jest wykorzystywany przez środowiska prorosyjskie w Polsce, by szerzyć dezinformację, prorosyjską, antyzachodnią, antyukraińską i w istocie godzącą w interesy naszego kraju narrację propagandową.
Oto krajobraz polskiej piłki. Jest ponuro, ultrasi starają się, by polski futbol nie wyszedł z grajdołka. Oczywiście, doceniamy sukcesy Lecha w Lidze Konferencji, ale nie można przejść do porządku dziennego nad tym, co czynią ultrasi. To jest poniżej wszelkiej krytyki.
Czytaj w GIGA Sport!!!
