San Antonio Spurs rozpoczęli serię czterech kolejnych meczów wyjazdowych od rywalizacji z Phoenix Suns. Ostrogi nie zdołały jednak odnotować czwartego z rzędu zwycięstwa i musiały uznać wyższość rywala z Arizony, który wygrał 111:102.
Jeremy Sochan spędził na parkiecie 21 minut i w tym czasie odnotował siedem punktów, pięć zbiórek (w tym aż trzy ofensywne), a także jedną asystę.
Po wyrównanej wymianie ciosów w na samym początku rywalizacji inicjatywę szybko przejęli Spurs. Podopieczni trenera Mitcha Johnsona imponowali skutecznością wykorzystując 53% swoich rzutów z gry w pierwszej kwarcie. Po drugiej stronie parkietu swojego rytmu strzeleckiego nie byli w stanie odnaleźć Dillon Brooks (2/9) czy Devin Booker (1/6).
Swoją cegiełkę przy budowie prowadzenia dołożył Jeremy Sochan, który po podaniu Devina Vassella sam zaatakował kosz, zwiódł próbującego zatrzymać go Marka Williamsa, a następnie zdobył punkty. Goście powiększyli wówczas swoje prowadzenie do sześciu oczek, choć na zakończenie odsłony ich przewaga była nieznacznie mniejsza (25:30).
Na początku drugiej części gry Spurs ponownie zaliczyli lepszy fragment. Raz za razem trafiali Carter Bryant, Luke Kornet oraz Julian Champagnie, a po kolejnym wejściu na parkiet akcję wsadem wykończył również Sochan, po czym przewaga San Antonio wzrosła do dwucyfrowego pułapu (34:45).
Suns wrócili jednak do regularnego punktowania za sprawą Bookera oraz Brooksa i choć w międzyczasie zza łuku trafił Keldon Johnson, a kolejne punkty, tym razem spod kosza po podaniu Davida Jonesa Garcii dorzucił Jeremy, to strata gospodarzy z minuty na minutę topniała. Tuż przed zejściem na przerwę trafił jeszcze De’Aaron Fox, więc Spurs schodzili do szatni z siedmiopunktową zaliczką (49:56).
Trzecia kwarta należała już do Phoenix. Gospodarze byli odmienionym zespołem i wykorzystywali aż 61% swoich rzutów z gry. Szczególnie wyróżniali się wówczas Mark Williams i wspominany wcześniej Booker. Suns nie tylko zniwelowali wszelkie straty, ale rozpoczęli również budowę swojej przewagi (86:80).
By powalczyć o korzystny rezultat, Spurs musieli najpierw zbliżyć się do rywala, czego nie udało im się jednak osiągnąć w czwartej kwarcie. Podopieczni trenera Jordana Otta kontrolowali przebieg rywalizacji, odskakując nawet na 13 oczek. Losy rywalizacji próbował odwrócić Fox, autor dziewięciu punktów w ostatniej części gry, ale Ostrogi nie były już w stanie wyszarpać prowadzenia z rąk rywala.
Spurs cały czas muszą radzić sobie bez Victora Wembanyamy i Stephona Castle’a. Pod ich nieobecność ciężar zdobywania punktów bierze na siebie przede wszystkim De’Aaron Fox, który tej nocy skompletował 26 oczek. Po stronie Phoenix na wyróżnienie zapracował Devin Booker, autor 24 punktów, siedmiu asyst i pięciu zbiórek.
– Nie wyszliśmy na drugą połowę z odpowiednim nastawieniem. Suns oddali kilka rzutów, które były prawdopodobnie zbyt komfortowe. Zasługują na uznanie, ale wydaje mi się, że momentami mogliśmy pokazać więcej odporności i dyscypliny w egzekwowaniu naszych założeń – komentował po meczu trener Mitch Johnson.
O powrót na zwycięską ścieżkę Spurs będą walczyli w Portland, gdzie w nocy z środy na czwartek zmierzą się z Trail Blazers w ramach NBA Cup.
Najlepsze akcje Spurs przeciwko Suns:
Kolejne spotkania San Antonio Spurs:
26/27 listopada (noc z środy na czwartek): Portland Trail Blazers – San Antonio Spurs; godz. 4:00
28/29 listopada (noc z piątku na sobotę): Denver Nuggets – San Antonio Spurs; godz. 3:30
30 listopada/1 grudnia (noc z niedzieli na poniedziałek): Minnesota Timberwolves – San Antonio Spurs; godz. 1:00
2/3 grudnia (noc z wtorku na środę): San Antonio Spurs – Memphis Grizzlies; godz. 2:00
3/4 grudnia (noc z środy na czwartek): Orlando Magic – San Antonio Spurs; godz. 1:00.
Ostatnia szansa na koszulkę FC Liverpoolu. Łapcie GIGA Sport!!!

